naszło mnie ostatnio na muzyczne wspomnienia [ klik! ],
a ponieważ mam ich wiele i obawiam się, że niebawem zabraknie
wolnych klasterów pamięci w moim mózgu –
postanowiłam je tutaj sukcesywnie zapisywać.
i tak na przykład, w roku 1984 – kiedy miałam 6 lat,
chodziłam do czwartej grupy przedszkola przy ulicy Trockiej 4,
potrafiłam już czytać i pisać (obiema rękami, co bardzo martwiło mamę),
a czas spędzałam głównie na łączeniu kropek, kolorowaniu obrazków
i rozwiązywaniu zagadek z moich ukochanych “Wesołych Minut”
dzieliłam wtedy pokój z mym młodszym bratem,
a mój tapczan stał przy drzwiach, za którymi była komoda,
na którą się wdrapywałam i udawałam, że mieszkam w dżungli
w małym domku na drzewie.
niestety któregoś razu zostawiłam w komodzie otwartą szufladę,
a następnie z impetem huknęłam drzwiami, wbijając szufladę w szybę.
tata krzyczał, mimo że to było niechcący.
ten tapczan, ta komoda i te drzwi – pojawiają się tutaj nie bez powodu.
otóż pewnego dnia roku 1984 napisałam na kartce coś bardzo-bardzo ważnego
i stojąc na moim tapczanie (z lat 50-tych), przykleiłam ją do wewnętrznej strony drzwi,
tak bym siedząc w swym domku w dżungli, mogła na nią patrzeć.
na kartce było napisane:
“kocham tego co śpiewa mała megi”
gdybyście nie wiedzieli, w kim zakochała się sześcioletnia Olga,
służę pomocą – proszę, oto materiał dowodowy:
[Azyl P, Mała Maggie]
na twarzy duże żółte piegi
na nogach buty dwa
… co kurva?!!
zaś mój ukochany wokalista zespołu Azyl P. – Andrzej Siewierski –
wyglądał tak:
a zespół w pełnej krasie prezentował się tak:
nie pytajcie, co mnie w nim urzekło, bo patrzę teraz na te zdjęcia i…
kurva oczom nie wierzę!
no ale cóż, no cóż…
oto wstydliwe błędy wczesnej młodości, które sama sobie muszę wybaczyć.
Wesołe Minuty – zajebioza… I łączenie kropek, mmmm….