nikogo nie ma w domu (1)

2003-08-13 czyli gotujemy obiad! Najpierw Lu starła ser żółty na tarce, bo to jej numer popisowy. W tym czasie Zaz odmierzała dwie porcje kaszy kuskus i zastanawiała się o ile kubek jest większy od szklanki. Potem dziewczęta nachyliły się razem nad zakupioną puszką groszku i po chwili głębokiej zadumy postanowiły ją otworzyć. Lu porwała z...

nikogo nie ma w domu (intro)

2003-08-12 Pamiętacie taki czeski (kultowy dla mnie) filmik „Nikogo nie ma w domu” emitowany bodajże przez p.Zygmunta i Pankracego w każdy piątek? Niewielki chłopczyk – samopas puszczony w przestrzeń mieszkania, podczas gdy rodzice w pracy (ach, ta epoka socjalizmu z ludzką twarzą! ;p) – cuda i brewerie wyprawiał rozmaite, a gdy do drzwi pan listonosz...

mydłem! dobijemy go mydłem!

2003-08-10 Lu „weszła w posiadanie” wakacyjnego delikwenta, którego naucza po anglijsku. Słomiany wdowiec, familię na wywczas wyekspediował i Lucynkę na swoich salonach (zapewne pośpiesznie zaaranżowanych na garsonierę) przyjmuje. Przed pierwszą wizytą u delikwenta obie zaliczyłyśmy paranoidalną jazdę: dostałam namiar na gościa (nazwisko, adres, telefon) i jeśli Lu nie zadzwoni po skończonej lekcji, mam nasłać na...

tak daleko – tak blisko

2003-08-09 Za oknem pełnia lata – zmysłowa noc sierpniowa – a ja sobie piję herbatkę owocową „Zimowa Baśń” (w rolach głównych: jabłko, głóg hibiscus, krążki cynamonu, goździki, wanilia), która wcale zimowo nie smakuje i słucham pani Jeretty Steele tęsknie śpiewającej „Calling You”… choć przecież mam Cię tak blisko. dzieli nas kilka ulic, dwa duże skrzyżowania i...

cafe paper mache

2003-08-06 Pięknie! zalałam papiery kawa! Niby nic, gdyby nie to, że piszę [rysuję] piórem. Ekspresowo rzuciłam się do osuszania podmokłych kartek. Efekt? papier-mache z Bachelarda + brunatne zacieki na kremowym T-shircie, który – na swoje nieszczęście – był jedyną szmatą w pobliżu rozlewiska i został bezmyślnie pochwycony przez spanikowane dziewczę.

architektura a teoria literatury

2003-08-05 Siedzę w łózku, przywalona książkami, papierami i flamastrami [sic!]. Rysuję wykresy, grafy i inne hieroglifo-piktogramy odzwierciedlające moją koncepcję teoretycznoliteracką. Bo nie z geometrii, ni architektury piszę pracę, lecz z poetyki i teorii literatury. A raczej – nie piszę, lecz (jak dotąd) rysuję, bo awersję mam do linearności i wolę struktury przestrzenne. Mój profesor –...

co ty kurwa nie powiesz…?

2003-08-04 […] Pojęciem literatury realistycznej posługujemy się tu w sensie określonym przez Włodzimierza Ławniczaka [w: Elementy marksistowskiej metodologii humanistyki] , a przez literaturę fantastyczną będziemy rozumieli przeciwieństwo tej pierwszej, to znaczy taki wytwór czynności artystycznej, który charakteryzuje się cechami dokładnie odwrotnymi względem określonych dla przedstawień typu realistycznego. W.Ławniczak, ustalając tożsamość zakresową pojęć realizmu w sensie...

immoralistka

2003-08-03 Coraz więcej pragnę, coraz więcej mi potrzeba. Przekraczanie kolejnych granic. Czy ktoś ma prawo mnie powstrzymać? Chciałabym. Gdy ktoś próbuje – gryzę. Nie sposób ze mną wytrzymać. Tak jak teraz gdy mówię, a chciałabym powiedzieć coś zupełnie innego. Nie wolno. Wszak istnieją GRANICE PRZYZWOITOŚCI.

uwodna siła pokusy, która mnie nęci i zabija

2003-08-02   „Barwna uroda słońca – jak pisał Schulz – lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku;  morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni…” Nektarynki. Pierwszy kęs. Ciekawe, czy w tym sezonie jestem na nie uczulona? Kąsam jędrną skórę, wgryzam się w soczysty...

chcę

2003-08-01 „Chcę bawić się z tobą w chowanego i pożyczać ci moje ubrania i mówić ci że podobają mi się twoje buty i siedzieć na schodach kiedy się kąpiesz i masować ci kark i całować ci stopy i trzymać się z tobą za ręce i wychodzić na kolacje i pozwalać ci jeść ze swojego talerza...

Scroll to top