ciśnienie odśrodkowe

tak racjonalnie rzecz ujmując, to nawet przyznam ci rację. rzeczywiście, nie mam co marudzić. za to mam co jeść i gdzie mieszkać. jest rok 2006, a nie na przykład 1956. byłoby niefajnie, prawda? urodziłam się tutaj, a nie na przykład w popegeerowskiej wsi z ojca pijaka. mam pracę oraz komplet członków, dzięki którym moge robić...

kochany pamiętniczku

przepraszam, ale muszę, po prostu muszę się wyżalić. jestem zmęczona, znużona i zrezygnowana. powoli zaczyna brakować mi sił do tego ciągłego utrzymywania-się-na-powierzchni. czuję, jak moje ciało robi się coraz cięższe. chce mi się płakać i tłuc głową w klawiaturę. nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na wakacjach. chyba na studiach. po drugim roku. ja nie...

1944

„1 sierpnia we wtorek 1944 roku było niesłonecznie, mokro, nie było za bardzo ciepło. W południe chyba wyszedłem na Chłodną (moja ulica wtedy, numer 40) i pamiętam, że było dużo tramwajów, samochodów, ludzi i że zaraz po wyjściu na rogu Żelaznej uświadomiłem sobie datę – 1 sierpnia – i pomyślałem sobie chyba słowami: „1 sierpnia...

smutek tropików

był juz wieczór, kiedy wyszłam z pracy. gorąco, duszno i przedburzowo. nie chciałam jeszcze wracać do domu, przepakować się z jednego pudełka w drugie. poszłam więc na spacer. ulicami, chodnikami. stąpałam po resztkach upalnego dnia – gdzieniegdzie asfalt był jeszcze miękki, starannie odciskałam w nim ślady swoich stóp na dowód, że też mieszkam w tym...

dziewczynka znikąd.

to, że telefon na moim biurku dzwoni prawie bez przerwy, to już właściwie standard. przeważnie dzwonią ważni/poważni ludzie z ważnymi/poważnymi sprawami/informacjami/wydarzeniami. ale – jako że wyjątki potwierdzają regułę – czasem rozmawiam z kompletnymi wariatami. niepostrzeżenie wciagają mnie wtedy w swoje kuriozalne czasoprzestrzenie i tak przez kilka minut dryfujemy sobie na falach ich obłędu – zazwyczaj...

sezon ogórkowy.

rzekoma „inwentaryzacja” trwa już drugi miesiąc. w końcu jeden ze zniecierpliwionych klientów postanowił ujawnić światu tę szokującą prawdę – są wakacje!!!    

mam swoje poglądy i nie zawaham się ich głosić

czasem dostaję mailem lub na gg „wyrazy dezaprobaty”, że niby po co taka miła dziewczynka angażuje swojego sympatycznego blogusia w brudną politykę. że po co się tarzam w pornografii politycznej i że mnie szkoda na takie gry. dobre rady zawsze w cenie. streścić je można mniej więcej tak: słonko, masz przecież swój aparacik, polataj z...

polska, mieszkam w polsce

zanim zdążylismy się zorientować, ktoś podpieprzył nam państwo. nie wiem dokładnie, w którym momencie, może wtedy, gdy – w przeciwieństwie do szwadronów babć wracających z niedzielnej mszy – nie chciało nam się któryś z kolei raz iść i wrzucić kartkę do odpowiedniej skrzynki, czy wtedy, gdy z poczuciem wyższości prychaliśmy, że polityka mnie nie interesuje i a...

Scroll to top