Aaaaaaaby…

2002-08-18 NABĘDĘ TOŻSAMOŚĆ. NAJLEPIEJ 24-LETNIĄ, KOBIECĄ, HETEROSEKSUALNĄ (CHOĆ NIEKONIECZNIE). TYLKO POWAŻNE OFERTY PROSZĘ SKŁADAĆ NA ADRES zazie-dans-le-metro@blog.pl WRAZ Z DOKŁADNYM OPISEM PRZEDMIOTU TRANSAKCJI.

synonimy

2002-08-15 samotność *odosobnienie, odseparowanie, odizolowanie, separacja, izolacja, odłączenie; **alienacja, wyobcowanie, wyłączenie się; zamknięcie się, introwertyzm, hermetyczność; ***getto, więzienie, miejsce odosobnienia, izolatka, kwarantanna, samotnia, pustelnia; ****osamotnienie, porzucenie, opuszczenie samotny *sam, osamotniony, opuszczony, sierocy, niczyj, bezpański, bezdomny. właśnie tak się czuję.

jak ostro całowany tasak.

2002-08-10 Gdybym chociaż była jak winorośl, łagodna, miłośnie oplatająca pień i konary ogromnego drzewa. Albo jakiś kwiatek, co to, nie wadząc nikomu, rośnie sobie skromnie przy polnej drodze i czeka cierpliwie na swoje miejsce w bukiecie. Albo wierny pies, który biegnie 50 km do swego pana, który uwiązał go w środku lasu. Być dopełnieniem kogoś...

* * *

2002-08-06 czasem stęskniona okrutnie pojawiam się ludziom w mojej dawnej twarzy idę na moich dawnych stopach i dotykam ich z uśmiechem dawnymi rękoma ale zdradza mnie przejrzystość skóry przypominającej strukturę papieru i nieruchomość cienia i po przejściu moim brak najlżejszego śladu na śniegu i nagle porażeni wiedzą rozsuwają się wylęknieni ofiarując mi wielką białą przestrzeń...

bez ciebie umieram, powietrza mi brak.

2002-08-05 Nie potrafię być sama. Czuję się, jakby ktoś odebrał mi jedną nogę, jedną rękę, pół twarzy, pół serca. Żyję połowicznie. W ciągłym oczekiwaniu. Czekam na K. Odkąd jesteśmy razem (już prawie 4 lata) nigdy nie byliśmy osobno dłużej niż kilka dni. A teraz? Ostatnie kilka tygodni przeżyłam raczej siłą rozpędu i inercji, bo sama z siebie...

dobre rady zawsze w cenie.

2002-08-01 „SIERPIEŃ” (wskazówki dla rolników) A ot i miesiąc upałów. Czarne jagody i borówki zakwitają śród krzaków, nęcąc powonienie.  W ogrodach dojrzewa sośnina, a dąb, król drzew, rzuca cień na skoszoną murawę.  Rolnik opatruje szczepionki i łowi ryby w przyległym stawie.  Wołanie na ryby „cip-cip-cipuchny” przeraża je tylko i nie powinno mieć zastosowania.  Czyż nie...

jestem.

2002-07-10 Wróciliśmy porannym pociągiem. Razem. Jest we mnie spokój i smutek. Jechałam do K. radosna, ale i pełna lęku, poddenerwowana. Stęskniona – chciałam mu się rzucić na szyję; i nieufna – jakbym miała się spotkać z koms obcym. I rzeczywiście, zmienił się. TO go zmieniło. Nie rozpoznałam w nim dawnej lekkości. Był cichy, spowolniony, zamyślony,...

jadę.

2002-07-06 Pojechałam na Centralny po bilet. Po raz pierwszy od kilku dni (sic!) wyszłam na zewnątrz. Słońce mnie poraziło, dosłownie i w przenośni. Poczułam się jak Łysek z pokładu Idy wywieziony z najgłębszego poziomu wprost na powierzchnię. Świat zawirował, pociemniało przed oczami. To pewnie przez te poszerzone źrenice. Za dużo światła dotarło do mózgu i stary...

wariatka?

2002-07-04 Dzień rozpoczęty dziką awanturą z K., przez telefon. Nie chce słyszeć o robieniu badań. Wykrzyczał, że jestem wariatką i paranoiczką. Ręce mi opadły. Płakałam w słuchawkę. Od dawna nie układa się między nami. Zaczynam się zastanawiać czy w ogóle kiedykolwiek było dobrze.

autohipnoza.

2002-07-02 Od kilku dni jestem cicha. Nic nie mówię. Nie ma we mnie słów. Wstaję późno i niechętnie, wolałabym przespać cały dzień. Przeleżeć w łóżku, z głową pod kołdrą, zwinięta w embrion, a raczej w larwę motyla (nie lubię scenerii in utero, tak sądzę). Jednak wstaję, jak gdyby dla niepoznaki, jakbym chciała oszukać samą siebie, że...

Scroll to top