Pracownia Zazie funkcjonuje zgodnie z prastarą zasadą: WIĘCEJ KURWA WSZYSTKIEGO!!! ostatnio głównie płaczę, ale ten mem tak strasznie mnie wczoraj rozbawił, że nie mogłam przestać się śmiać: A jeszcze przypomina mi on, jak wiele lat temu pewnej nocy miałam przedziwny i bardzo realistyczny sen, że ktoś przez megafon wrzeszczy mi do ucha w...
podobno zaczyna się robić niesmacznie
dawne czasy nieustającego bajlando… ile to lat temu, nie wiem, chyba z pięć. teraz jestem już stara, gruba i ciągle płaczę. czyli zupełnie odwrotnie niż nakazuje instagramowa netykieta. chuja tam. jak mnie kurwa wkurwiają te wszystkie cytaty, mądrości i wyrzygi.
lekcja zamykania drzwi za ludźmi
Odejście Kumoka pociągnęło za sobą lawinę drobnych zdarzeń. lub ich braku. mijają dni, a ja mam coraz więcej lekcji do odrobienia, gorzkich pigułek do przełknięcia i drzwi do zamknięcia.
Patrzę na tę buzię i czuję ciepło, słodycz, miód na serce….
Mój stareńki kurczaczek ❤️ mój Wąż Grubas, moja Mała Biała Kiełbasa, mój Ciuciuś, mój Kowboj, moja Krewetka Arletka, mój Biały Kret, mój Mały Karaluch, moja miłość, mój Kumok. Wystarczyło na nią popatrzeć. I od razu było lepiej, cieplej, radośniej. Wszystko miało sens. Moje Słońce 🌞 ilekroć na nią patrzyłam, tylekroć myślałam sobie, że...
Łączę kropki, przelewam wodę, buduję rurociągi
Wieczorami, po pracy, zaczyna się kryzys. Gram w gry, żeby mi nie rozjebało mózgu. Kolekcjonuję świąteczne ozdoby, kiełbasy, owoce. Łączę kropki, przelewam wodę, buduję rurociągi. Nigdy nie lubiłam grać w gry. Zawsze było mi szkoda czasu. Teraz gdy gram, boli tak samo, ale przynajmniej nie płaczę, bo bym nie widziała tych wszystkich kiełbas, co mam...
Najbardziej przeraża mnie to, że już nigdy.
dziś o 23.00 miną dwa tygodnie od śmierci Kumoka 🖤 Mam nadzieję, że świetnie się bawi i jest ze swoją Pierwszą Mamą (na zdjęciu Szanowna Mama po prawej i wspaniałe dzieło jej życia – Kumok❤️ po lewej) Tymczasem ja – żyję, choć wydawało mi się to niemożliwe. Pracuję. Śpię. Płaczę. Czytam. Jem. Płaczę. Siedzę....
łąkowy lodołamacz, torujący sobie drogę mordką
Listopad – tak ogolnie i w całokształcie – nie jest łatwym miesiącem, sami przyznacie. Kumok nienawidziła zimna i mokrości, więc nic dziwnego, że dyskretnie wymknęła się do ciepłych krajów, kwietnych łąk i szumiących drzewostanów. Kumok kochała brodzić w zieloności wysokich traw – była niczym łąkowy lodołamacz, torujący sobie drogę mordką, przedzierający się przez zasieki...
Miszurek została sama…
3 listopada: Wiele osób pyta, co z Miszurkiem… Miszurek już chyba wie, co się stało. Po tym, jak Kumok odeszła w lecznicy (naturalnie, bez eutanazji) – zabrałam jej ciałko do domu i pokazałam Miszurkowi. Obwąchała je, przestraszona, ale potem się uspokoiła. Spaliśmy wszyscy razem w łóżku, a Misio jeszcze rano siedziała przy Kumoczku i...
minął tydzień.
jest słoneczny listopadowy poranek. moja żałoba jest podobno zbyt głośna. moja miłość do Kumoka również była nie do zniesienia. widocznie taka właśnie jestem. kocham tak jak umiem, głupio i na opak. nie potrafię mądrze poradzić sobie ze stratą. mówią, że potrzeba całej wioski żeby wychować dziecko. ja potrzebuję całej wioski, by opłakać jego śmierć...
Kumok ❤️ (18.01.2009 – 01.11.2021) ❤️
Nie muszę się już bać końca świata, bo on właśnie nastąpił… ❤️Kumok ❤️ (18.01.2009 – 01.11.2021) moje najszczęśliwsze lata życia.