serce matki.

zeszłej nocy przyśniło mi się, że Kumok jest obojnakiem i na zawsze pozostanie małym, mopsim dzieckiem. po południu ze zdumieniem stwierdziłam, że własnie dostała swojej pierwszej w zyciu cieczki. więc przeżywamy. teraz się zacznie. mamo, czy mogę iść sama na podwórko. mamo, dzisiaj nocuję u perełki spod szóstki. mamo, nie traktuj mnie jakby była małym...

hu-hu-ha! śnie-ży-ca!

sobotnie zawieje i zamiecie śnieżne. niesiemy opatulone maleństwo do weta a potem zakopujemy się autem na parkingu i nie możemy ruszyc z miejsca. nie da się ukryc, że mamy zimę.   komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl      

bardzo mocno.

nie idzie mi nic. nie mogę się skupic. nie umiem nie myslec. kumok choruje. tygodniami ciągnące się przeziębienia. skutek zbyt długiego podniebieniae miękkiego. u mopsów typowe. kłopoty z oddychaniem. krótki pyszczek i mikro nosek. niewydolnosc oddechowa prowadząca do arytmii serca. konieczna jest operacja. nie umiem o tym pisac. brakuje mi słów. wiem, że będzie dobrze....

from another galaxy

pierwszy noworoczny poranek w życiu Kumoka: – no i o co to wielkie halo? btw – ten pies nigdy nie przestanie nas zaskakiwac… naczytawszy się w internecie mrożących krew w zyłach historii o sylwestrowych petardach, huku wystrzałów i błysku fajerwerków, o psach dostających histerii i z obłędem w oczach wyskakujących przez balkon lub wpełzających pod...

godzina zero.

najpierw miało byc pięknie i śnieżnie. tyle że na drugim końcu galaktyki. szykowałyśmy już sanki, ciepłe majtki i gry planszowe z grzanym winem. okazało się jednak, że nadmiar kilometrów i lodu na drogach przycmił nieco widmo obiecanego piękna. więc jednak nie tym razem. ale nic to. jeden telefon i już po chwili rozpoczęłyśmy pakowanie tiulowych...

kapitan biedrona wkracza do akcji!

późną nocą – spracowane praniem i cerowaniem – dłonie młodej matki wprawnymi ruchami kroją podłą materię starego polaru i ortalionowej siatki na zakupy. kilka ściegów, zaszewek, karczków, zapinek i podwiązek… i voila! tak oto następnego ranka żwawe dziecię przeistacza się w osiedlowego demotywatora – Kapitana Biedronę i dalej hadziaaa! szczac w najlepsze na snieżnobiały śnieg…...

nasz chies jest bardzo yes.

– słuchaj, Kumok… jest taka sprawa… Fotki z gumowym klapkiem i skarpetą w zębach są po prostu niesmaczne… Musimy trzymac tu pewien poziom, wypracowac wspólnie jakiś pułap estetyczny, poniżej którego nie będziemy schodzic w szeroko rozumianym naszym wspólnym interesie. Przygotowałysnmy więc dla ciebie pewna propozycję stylistyczną… – ciooociaaa… ciooociaaa… a ciastuszka będą? – Ciastuszka ciastuszkami,...

import-export-wypychanie zwierząt.

jako mopsia mama przeżywam permenentny wyrzut sumienia. nic nadzwyczajnego, skoro jakieś sześcset dwadzieścia siedem razy dziennie nasza mała podopieczna serwuje nam taki oto wyraz twarzy: zdjęcie pt. „oprócz frilansu trudnimy się także przewozem nieszczęśliwych zwierząt”.           komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl          

insza kurtura.

niedziela-niedziela-na ochocie karuzela. chcemy poleżec na trawie, ale nam nie wychodzi. za to kawa wchodzi. to syd. wyższa kultura, zaiste. niedzielna i odświętna. pomachaj mi paluszkiem, serduszkiem. to iga. je suche ciasteczko kruche. i kruszy. rozdrabnia je sobie ochoczo. obok przysiadam, pół jej zjadam. to zazie. siedzi. myśli. kombinuje. dłubie. rzeźbi w składni i leksyce....

daj spac dziewczynie w kotlinie.

jedziemy jeszcze bardziej na południe. odespac. na zielonej trawie. niektórzy śpią już w drodze. na tylnym siedzeniu czilautka. akrobacja tylko dla odważnych lub zdesperowanych. – Kuuuuumoook…. śpiiiiisz? – niesmiało muczy najlepsza kumpela naszego psa. – Kuuuumoook…. fstaaawaaaj…. baaafmyyy sieeem! Kumok wstawac ani myśli. co więcej – oddolnie manifestuje swoją dominację nad bydłem. – moja krowa....

Scroll to top