that’s ok. my will is good.

ósma klasa podstawówki. lato, niemal koniec roku szkolnego. dyskoteka w sali 308. przyszłam tylko dlatego, że miał być na niej pewien wojtek. nikt, absolutnie nikt nie miał wtedy pojęcia, że się w nim kocham na zabój, i chyba do dziś nikt tego nie wie. łącznie z nim samym. no więc niniejszym – wojtek. tę moją...

keep your mouth shut

z mych rozlicznych wspomnień muzycznych wybieram dziś jedno – z roku bodajże 1993 – kiedy mój ówczesny chłopiec puszczał mi na magnetofonie kasetowym nagrania zespołu Ziyo – podniecony i zachwycony swym odkryciem tej jakże alternatywnej i oryginalnej muzyki: posłuchałam chwilę, bardziej przez grzeczność niż zainteresowanie, po czym wtrąciłam nieśmiało, że… – i tu popełniłam wielki...

rok tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty czwarty

dziś rano zobaczyłam na fejsbuniu współczesne dzieciaki grające symfonicznie Rage Against The Machine oh, boy! to był jeden z moich ulubionych kawałków – tyle że… eee… 20 lat temu. kolejny dowód na to jak bardzo czas mnie posunął. rok 1994. był ważny. nie tylko w muzyce. miałam 16 lat, chodziłam do ogólniaka, nosiłam na gołej...

music gets the best of me

kiedy myślę o tym, co mnie w życiu nakręca, pobudza, nastraja, rozgrzewa, wzrusza, otwiera, zamyka, zamraża, spina, rozluźnia, podnieca, studzi, doprowadza do euforii, ekstazy, łez i stuporu – myślę o muzyce. jestem totalnie dźwiękowo-zewnątrzsterowna, można mnie koncertowo zmanipulować przez uszy. jestem uzależniona od muzyki i nie potrafię bez niej żyć – ot, banał wypowiadany przez...

don’t you worry bout a thing

patrząc na ostatnie notki, nie da się ukryć, że blog Zazie nieco się zmienił – suwaczki wagi, motywujące obrazki, banalne sentencje i milion prawd objawionych. lovely! musicie mi jednak wybaczyć i zrozumieć: każda rewolucja wymaga ofiar, a ja zamierzam je ponieść z pełną odpowiedzialnością za dodane tutaj dietetyczno-lajfstajlowe opowieści dziwnej treści oraz specyficzną szatę graficzną,...

higiena gałki ocznej

jest bardzo, bardzo ważna. naprawdę. zwłaszcza jeśli używamy tuszu do rzęs i eyelinera, którym rysujemy sobie kocie oczy, kreskę kleopatry oraz inne esy-floresy. w celu właściwej higieny gałki ocznej codziennie używajmy płynu micelarnego, a raz na jakiś czas – własnych łez. obficie, nie żałujmy ich sobie. są za darmo. ciecz łzowa jest substancją nawilżającą, oczyszczającą...

sir psycho sexy & beautiful boys

ponieważ w głębi mojego czarnego serduszka nadal kocham anthony’ego kiedisa miłością gorącą, namiętną i obsesyjną, uważam za najseksowniejszego gościa na świecie oraz “jak dorosnę, to się z nim ożenię” – pielęgnuję czule tę moją słabość i raz na jakiś czas robię sobie dzień z red hot chili peppers. oto właśnie dzień ów nastał. no chyba sami...

our princess is in another castle

    pamiętaj, Olga, w depresję i obłęd nie popada się z dnia na dzień. tym razem zorientujesz się, że nadchodzi i zdążysz ją w porę powstrzymać, staniesz jej w poprzek, zareagujesz, odepchniesz kopniakiem z półobrotu, strzelisz w mordę, będziesz szybsza… – pocieszam się od kilku dni, zaliczając lekką panikę na myśl o swojej metryce,...

sail away, sweet brother

oto początek nowego roku – rzekłam. i tak się stało. wstałam rano, bez przytomności, ale jednak. byłam na siłce, nie mówię że nie – spociłam się, zmęczyłam, wszystko jak trzeba. nie przewidziałam jednak, że moje “nowe” to także “nowe” dla innych. jak zwykle. wieczorem zadzwonił do mnie K. – czyli wiecie kto. albo i nie...

met you in the middle of a snowstorm

Michelle Gurevich, gdzie byłaś całe moje życie…? komu do tej pory śpiewałaś i dlaczego ja znalazłam Cię dopiero teraz…? I met you in the middle of a snowstorm. in my head. i pokochałam żarliwą namiętną miłością od pierwszych siedmiu nut: to jest właśnie to. te dźwięki. to jestem cała ja. jako element tła. dancingowa kula disko,...

Scroll to top