Codziennik Zazie • Zwyczajne życie w słowach i obrazach
na dwa głosy.
2003-05-04 spotykam się jutro z K., idziemy na koncert muzyki chóralnej. bezpieczne miejsce – na koncercie się nie rozmawia, więc się przynajmniej nie pokłócimy….
animal planet. animal instinct.
2003-04-06 usłyszeć kobiety, na punkcie której lekko szalejesz: „hym… dziwne z Ciebie zwierzątko…” komplement?
amarcord
2003-03-01 Niechcący pomieszałam imovane z winem. Oczywiście, nie usnęłam, za to u mnie pod stołem rozpoczęły się przygotowania do jakiegoś przyjęcia. Mnóstwo ludzi, jakaś rodzina, wszyscy krzyczą i machają rękami jak w 'Amarcordzie’ Felliniego. Tyle że moja wizyjna rodzinka jest jakaś skandynawska. Całą wizję podstołową widziałam w kolorach sepii – dokładnie tak jak „Królestwo” von
z polskiego na nasze
2003-02-22 to niesamowite, ile się można dowiedzieć od swoich uczniów! przez kilka lat udzielania korepetycji powinnam była przywyknąć, ale za każdym razem opadają mi ręce i szczęka.* * * „Wczoraj rano pojechaliśmy na wycieczkę&” – określ mi rodzaj podmiotu w tym zdaniu – proszę dwunastoletniego Kubę. Kuba: – eeee, hmm…, eee…(+ drapanie się w głowę). Od tygodnia
chaos.zip
2003-02-19 coś mi się przez Ciebie w głowie pomieszało. nie wiem co mam myśleć, a tym bardziej – co czuć.
runaway train.
2003-02-14 czasem dziwnie widzę ludzi, z którymi rozmawiam. wydaje mi się, że są tak mali, tak miniaturowi, lilipuci i calineczkowaci, że mogłabym ich połknąć albo że są strasznie daleko, za jakąś dźwiękoszczelną szybą. wciąż się od nich oddalam, jakbym stała na mostku odjeżdżającego pociągu. czasem jestem maleńkim ciałkiem doczepionym do przeogromnej głowy, która rośnie jak balon.
mijanie.
2003-01-23 – jutro o 13.000 przy poczcie MINIEMY SIĘ – mogę się uśmiechnąć jeśli Cię poznam?
przeczucie.
2003-01-22 wszystko może się zdarzyć, nie wiem jeszcze co. jestem na rozdrożu.
na początku zazwyczaj jest słowo.
2003-01-21 witaj, Lucy. nie znasz mnie, lecz ja „znam” Ciebie… może minęłyśmy sie kiedyś na ulicy.
zimno. śnieg pada, śnieg pada.
2003-01-18 Siedzę sobie przy moim stole zawalonym książkami. Stół pod oknem. Okno zamknięte. Za oknem „zawieje i zamiecie śnieżne”. I coś, co wprawia mnie w osłupienie: płatki śniegu… na kartkach mojej książki. Ja rozumiem, że okno jest nieszczelne, ale żeby śnieg w stanie nienaruszonym przenikał przez …. Ktoś mi kiedyś opowiadał, że przed wojną dziewczęta zimą
saska kępa
2003-01-12 Bywam tam raz w tygodniu – w piątek. Idę jedną z willowych ulic, zatrzymuję się pod numerem 18 i wchodzę. Nie ma mnie przez godzinę. Potem wychodzę. Wracam tą samą ulicą. Czasem spotykam jakieś samotne zwierzę – kota albo psa. Czy one same wyprowadzają się na spacer? A może szukają kogoś? Zazwyczaj znajdują mnie. Nic z
sic!
2003-01-10 Nie dobijaj się Nie otworzę Ci Nie wyglądam dziś przesadnie ładnie Późno przyszedł sen Przyszedł i był zły Nie mam siły na zabawę w przyjaźń Nie, nie, nie Nie to nie Mówię nie gdy myślę nie Czemu więc czytasz nie Jakby „nie” było „tak” Nie dobijaj się Nie otworzę Ci Całe ciało mam obolałe
ladies first!
2003-01-08 kobieta bez mężczyzny jest jak ryba bez roweru
natasza goerke 'księga obyczaju’
2003-01-06 (przeczytane w: Pełnym Głosem nr 1/1993) – Na własne podobieństwo cię tworzę, Taro – powiedziała bogini i z zielonego marmuru ulepiła Tarę. Tara miała rude włosy, dziurawy ząb, a w policzkach dwa dołki. Był to nowy kanon estetyczny epoki postpatriarchalnej i bogini, patrząc na świat, z radości zacierała ręce. – Tyle niedoskonałych, wspaniałych kobiet
fatalnie jest.
Fatalnie. Totalna degrengolada psychiczna i fizyczna. Innymi słowy – schodzę na psy. Nic nie robię, snuję się całymi dniami. Jestem gruba i brzydka. Jem słodycze. Dziś rano, prawie przez sen, zjadłam całą tabliczkę Milki z orzechami. Musiałam się pocieszyć, bo sen śnił się okropny – K. wyrzucał mnie z domu, wszystko mi spakował do reklamówki i
sama
sama jestem. po raz pierwszy od 9 lat. nie ma przy mnie drugiego życia, pod które mogłabym się podczepić i udawać, że to moje własne. wypełniać się nim codziennie i w każdej chwili zawłaszczać je bardziej i bardziej.
____
2002-12-31 Koniec roku – Wszystkie kąty Tego niestałego świata Zamiecione. Basho
tak zwana ludzkość w obłędzie
2002-12-21 Święta, tego mi jeszcze brakowało! Wszędzie pełno choinek, gwiazdeczek, kurwa lampeczek, jebanych mikołajów, a wszystko z plastiku. A pośród tego tłuszcza obładowana siatami, karpiami i tandetą prezentową. Będę rzygać z balkonu!
_____
2002-12-19 Grzegorz Olszański KONIEC [fragmenty] To wszystko może się jeszcze dobrze skończyć Tom Waits zaśpiewa o wszystkich połamanych rowerach a Crystal Gayle zgubi się idąc, wśród kolorowych napisów, My wyjdziemy parę minut po ostatnim seansie i na ulicy zaskoczą nas płatki spadającego śniegu […] Horyzont zamajaczy coś za naszymi plecami […]
overload
2002-12-18 To ponad moje siły. Nigdy nawet nie myślałam o tak pięknym zakończeniu związku, bo w naszym przypadku to nie koniec miłości. Chyba łatwiej byłoby zatrzasnąć za sobą drzwi po urządzeniu sobie nawzajem piekielnej awantury. A my? Dziś przez kilka godzin siedzieliśmy z K. i wspominaliśmy „nas” – jak się poznaliśmy, jak to wszystko się
_____
2002-12-12 Chodź, patrz Na prawdziwe kwiaty Bolesnego świata. Basho
pomyliłam się?
2002-12-08 Myślałam, że poczuję ulgę, odetchnę, rozkwitnę, pofrunę. Błąd. Pomyliłam się. Siedzę i płaczę. Leżę i płaczę. Spuchnięta twarz i zupełnie niedramatyczna czkawka (spowodowana bezgłośnym łkaniem w poduszkę). Kocham Go. Boli mnie serce. Fizycznie mnie boli. Może umrę?
równia pochyła
2002-12-05 Nie wiem, być może zrobiłam najgłupszą rzecz w swoim życiu. Powiedziałam K. o tym, co czuję. Nie był specjalnie zaskoczony. Ze smutkiem stwierdził, że od dawna się tego spodziewał, że i tak długo z nim wytrzymałam. Nic już nie wiem, nic już nie jest jasne. I chyba nigdy nie było. Taki dziwny ten nasz związek
to za mało, jeśli na to cię stać…
2002-11-21 K. od prawie dwóch lat daje mi do zrozumienia, że nie jestem w stanie żyć z takim człowiekiem jak On. Jestem zbyt prosta, zbyt przywiązana do codzienności, za bardzo poddana zmysłom i ulegająca niskim pokusom.W literaturze szukam przyjemności czytania i pożywki dla wyobraźni, nie traktuję jej jako materiału do filozoficznej kontemplacji oraz inspiracji dla
piekło to inni
2002-11-15 Odsunęliśmy się od siebie prawie całkowicie. Chyba dlatego, że przestałam o „nas” walczyć, zabiegać, prosić. Kiedy z rzadka (stosując się do jego zaleceń) dzwonię na jego komórkę, słyszę w słuchawce coraz bardziej niezrozumiały dla mnie potok narzekań, udziwnionych metaforycznych fraz o nim samym, o życiu oraz mnóstwo pretensji do mnie i do świata. Nie chce
cosmo(s)
2002-11-09 Po co mi blog? Autoterapia? Albo kolejne zajęcie z mojej długiej listy pt: „Co możesz robić, żeby nie pisać pracy magisterskiej, po napisaniu której zostaniesz eksmitowana z domu rodzinnego i skazana na udział w społecznym wyścigu szczurów-magistrów w poszukiwaniu dożywotniego kanału=etatu pracowniczego, na który (i wyścig, i etat) nie masz najmniejszej ochoty”. Pieprzę to.
dark water
2002-11-05 dzięki jodze uczę się swojego ciała, a przede wszystkim – odczuwam je. nie jako coś, co należy pielęgnować, depilować, smarować, perfumować, ale coś, co żyje i czuje. moje ciało potrafi się zginać i wyginać, jest giętkie i plastyczne, mogę zawiązać je w supeł. moje ciało jest słabe, nie znosi trwania wbrew sobie. chciałoby falować
adin, dwa, tri…
2002-10-29 Patrzy na mnie. Tak po prostu, bezwstydnie na mnie patrzy. Gapi się. Przy ludziach! To mnie rozwala. Wnerwia. I niepokoi.
joga. uczy, bawi, wychowuje
2002-10-27 Virasana. Adho mukha śvanasana. Uttanasana. Trikonasana. Paścimottanasana. Supta padangustasana. Supta badha konasana. No i się kurwa zaplątałam. SUPEŁ. Jak to brzmi w sanskrycie? Pieprzyć sanskryt… kiedy patrzę niektóre fotografie w podręczniku jogi wg metody Iyengara mam wrażenie, że na okładce powinno być wielkimi literami napisane: „Uwaga! Przedstawione sytuacje nie zdarzyły się naprawdę! Nie próbujcie robic tego w
flower by kenzo
2002-10-25 Najpiękniejszy zapach na długie zimowe wieczory. W sam raz do „wtulania się”. Zazie lubi się wtulać, tulić, być tulona. Zazie lubi ciepło i miękkość. Zazie siedzi i czeka. Na kogo? Zazie nie wie.
madame paradoxa
2002-10-20 Jest źle. Coraz bardziej rozpadam się wewnętrznie. Wszystko we mnie i wokół mnie leży odłogiem. Nie zostałam magistrem we wrześniu. Wątpię, czy uda mi się to do końca grudnia. W zasadzie, prócz dosyć silnej reaktywności na niektóre bodźce, mogę stwierdzić, że mnie nie ma. Nie istnieję. MANEKIN jako indywiduum. Jaki piękny paradoks!