Codziennik Zazie • Zwyczajne życie w słowach i obrazach

stare, dziwne i niesmaczne
Poniedziałek, 27 lutego 2023, tuż po 7:00, Mokotów. Stoję i czekam na autobus, który zawiezie mnie do szpitala. Jutro mają mnie operować. Czuję się tak strasznie staro. Jak te przejrzałe, uschnięte i dziwne owoce, kurczowo trzymające się łysego i zahibernowanego drzewa… Zbyt przejrzałe i stare, by je zerwać. Zbyt silne i uparte, by spaść. Zdecydowanie

romantyczny wieczór przy świecach
Myślicie sobie teraz: „Ooo, Olga i Marcin to umieją w walentynki… Ten klimat, ten styl…” Otóż owszem, umieją. W rachunki za prąd. Opłacane na złe subkonto! No i w końcu przyszedł miły pan i… pyk! Odłączył zasilanie. No i tera pacz na to! Zima za oknem, blask świec, cisza i spokój… PS. wszystko

Zazie na gościnnych występach w… szpitalu!
Jeśli mam być szczera, to nie wierzyłam, że jednak wyląduję w szpitalu. No bo jak to – ja? największy kozak i zuch, który choć jojczy i marudzi, to do lekarza nie pójdzie, bo po co, przecież samo przejdzie… O dziwo, tym razem nie przeszło, a wręcz przybrało na sile, pozbawiając mnie resztek hemoglobiny i innych

14 urodziny Kumoka
Dzisiaj Kumok skończyłaby 14 lat ❤️ Umarła przeszło rok temu, ale to niczego nie zmienia, bo jest ze mną cały czas i kocham ją najbardziej na świecie ❤️ Jest moją Istotą, moim Duchem Opiekuńczym i Przewodnikiem… Są takie chwile, kiedy wspomnienia chwytają mnie za gardło i przez moment mam wrażenie, że znów będę szaleć

Pierwsza choinka Małego Czuczu
To już drugie święta bez Kumoka… Choć tak naprawdę tych zeszłorocznych nie obchodziłam. Nie mieliśmy nawet choinki. Wigilię spędziliśmy u Rodziców, ale niewiele pamiętam. Byłam tam tylko ciałem, bo duszą i sercem przez kolejne tygodnie – tylko z Kumokiem. Dzięki Małemu Czuczu wróciłam do żywych. To jej pierwsza choinka. Zobaczcie, kto leży z dziewczynkami

zawsze i wszędzie – razem
W naszej rodzinie kultywujemy różne tradycje… Tyle że Miś Miszur kultywuje swoje własne. Jedną z tradycji świątecznych Misia Miszura jest… publiczne zesranie się w kulminacyjnym momencie świątecznych obchodów. Kurtyna. Moją zaś tradycją jest zabieranie „mini-Kumoka” (w czarnym aksamitnym „wdzianku”) tam, gdzie zbiera się cała rodzina i tam, gdzie zawsze przez lata nam towarzyszył nam Ciuciuś…

Małe Czuczu szuka jesieni
Ostatnimi czasu Małe Czuczu jest bardzo zajęte, ponieważ fama głosi, że przyszła jesień, więc za punkt honoru nasz Ciągutek postawił sobie osobiste jej spotkanie. No więc szuka jej zawzięcie i dziwuje się światu z właściwą sobie gracją czyli „o rety!” & „o jeny!”.

czas zatoczył idealne koło
Dziś mija 7 miesięcy bez Kumoka 💔 i zarazem 7 tygodni odkąd czas zatoczył koło, a jeden z równoległych światów – ten najbardziej nieprawdopodobny i zachwycający – zahaczył o moją czasoprzestrzeń. Niech trwa całe swoje życie. I kolejne półtorej dekady mojego ❤️

egzotyczna sobota Matki Zazie
Matka Zazie, otynkowawszy swą obłą facjatę, wyszła na pełne słońce i doznała momentalnego wstrzymania funkcji życiowych! Jako że Matka Zazie jest zdeklarowanym wampirem, miłośniczką pełnego zachmurzenia i mroku a poza tym – nie czarujmy się – jest gruba. a grubość i słońce, jeśli już muszą iść w parze, to raczej snują się ospale,

takie tam, dorosłe życie w szklanym piekle
strona główna > codziennik Matka Zazie w pocie czoła zarabia na chrupki, mięska, gryzaki, gumowe węże, piszczące piłeczki, grające wielorybki i bobo-pierdolniczki z placem zabaw w komplecie: Matka stuka w klawisze i generuje ciągi liter, które podobno coś znaczą, ale sama już Matka nie jest pewna, co dokładnie. Oraz po co. Aktualnie Matka

dzisiaj mija rok odkąd Kumok zaczęła swoją walkę i dokładnie pół roku odkąd odeszła…
strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu ❤️Kumok i Miszur❤️ nierozłączne. Jest 1 maja 2022 – dokładnie dzisiaj mija rok odkąd Kumok zaczęła swoją walkę z nowotworem serca i dokładnie pół roku odkąd odeszła… Ale i tak każdej nocy śpimy razem i już zawsze będziemy razem. Niektórzy mówią, że pogrążam się

❤️ Małe Czuczu ❤️
Myślę sobie, że Źródło szczęścia okazuje się niewyczerpane i hojne – nie tylko dla tego, który ma odwagę z niego zaczerpnąć… Ale też dla tego, który nie mając odwagi, prowadzony jest tam za rękę przez swojego Przyjaciela, którzy wierzy za nich oboje i widzi dalej, poza horyzont… Dzisiaj cała jestem wdzięcznością, radością i nadzieją.

stara, gruba i przeraźliwie smutna
Olałam psychiatrę i sama zwiększyłam sobie dawkę paroksetyny i bupropionu. Póki co – chuja mi pomagają, nie jestem w stanie wrócić do poprzedniego stanu. Gdy przez 48 godzin towarzyszyłam Kumokowi w umieraniu – już wtedy intuicyjnie wzięłam podwójne dawki antydepresantów. Byłam chora. Po tygodniu leżenia w łóżku, w jakiejś bezprzytomnej malignie, przeniosłam się do

Znak od Kumoka
Po raz pierwszy przyśniła mi się dzisiaj Kumok – bardzo przelotnie i niewyraźne, ewidentnie była czymś zajęta i zaaferowana, jak zwykle zresztą za życia. A potem w tym śnie umarła i ja w panice – sama! – zaczęłam ją operować. I w końcu ożyła, ale zerwała się i gdzieś pobiegła. Potem zadzwoniła do mnie

rzygi
Pisanie uruchamia we mnie całe pokłady smutku i bólu, które znienacka lecą mi na głowę jak deszcz dawno zapomnianych szpargałów, wysypujący się zza uchylonych drzwi pawlacza. Chciałam wyjąć tylko pompkę do roweru, niebieską torbę z Ikei albo litrowy słoik z zakrętką twist-off, ale nie, kurwa, nie! Przeszłość – nieostrożnie naruszona drgnięciem misternej konstrukcji bambetli, klamotów

kwietniowe roztopy, rozkminy i najważniejsza decyzja, która jak zwykle podjęła się sama
Tego dnia zarówno pogoda, jak i sceneria, idealnie odzwierciedlały mój wewnętrzny krajobraz: konsekwentna szarość, przejmujący chłód, krople burej wody zalewające oczy i wszechobecny smutek wymarłej, opustoszałej i doszczętnie zrujnowanej przestrzeni. Wiem, egzaltowany i pretensjonalny akapit, ale chciałam jakoś złagodzić opis stanu, który zasadniczo da się streścić słowami: nie chce mi się kurwa żyć. Minęło

śmieszniej niż Prima Aprilis
2 kwietnia 2015: 2 kwietnia 2022: zajebiście nieśmieszny żart. staram się udawać, że tego nie widzę. kładę się na kanapie i jestem w samym środku bujnej zieloności…

2002 / 2022
To miał być tylko primaaprilisowy żart, ale w sumie… czemu naprawdę nie wrócić na bloga? ;) Blog Zazie kończy w tym roku 20. lat. I gdyby ktoś z blogowej przeszłości – spośród dawnych Czytelników – zapytał teraźniejszą mnie: “Zazie, co u Ciebie słychać?” – to musiałabym odpowiedzieć, że: Mam złamane serce, bo Kumok odeszła.

szklane piekło
Chora – nie chora, zapierdalam do roboty. Zaczął się naprawdę gorący okres. Tak koszmarnie nie mam siły, wszystko we mnie płacze i krzyczy. Cały dzień spędziłam w biurowcu, w którym nie dało się nawet uchylić okna, a mimo pięknego słońca na zewnątrz – wszędzie świeciło sztuczne światło. Strasznie mnie to wymęczyło fizycznie i psychicznie. spędzę

Przecież ostrzegałam: – Panie doktorze, to jebnie! Jebło mocno. Dzięki!
To był naprawdę bardzo, ale to bardzo zły pomysł ze zmniejszeniem dawki paroksetyny i bupropionu. Jak mogłam być taka głupia i posłuchać psychiatry… Kurwa, to ja biorę te leki od lat i to ja znam swój organizm, a nie on, który wykuł na pamięć regułkę, że zespół serotoninowy, drgawki, bla bla bla… Kurwa. Posypało

Przyśnij mi się, Kumok…
Fotka z Facebooka. Dokładnie rok temu: nasza ukochana Krokodyl Zgniłek ❤️ polecała Wam wtedy świece z naszej domowej manufaktury, które ratowały nasz budżet na leczenie onkologiczne, dzięki któremu wywalczyliśmy dla niej jeszcze 7 miesięcy życia… ❤️ Najpiękniejsze 7 wspólnych miesięcy ❤️ a tu: 11 lat temu ❤️ Kumok i Miszur w wieku zabawkowym

energetyczny firewall, czarujący pierdolniczek i Trylobit Mariusz
Powyginany w chińskie osiem, albo nawet dziewięć, dźwig za oknem wygląda jak dziecięca zabawka. Przypomina mi te łamigłówki z mojego ulubionego peerelowskiego czasopisma dla dzieci „Wesołe Minuty”. Połącz kropki. Od jedynki, drążącą linią do dwójki, potem do trójki i dalej – nieco krzywo, bo szukało się chwilę wzrokiem – do piątki i szóstki… Kurwa, a

pełne zanurzenie
Szczytem braku taktu, elementarnej przyzwoitości i zwykłej ludzkiej empatii – gdy tuż obok trwa wojna – jest z mojej strony pełne zanurzenie się w depresję, która chowa mnie pod kołdrę, gapi się mną bezmyślnie przez okno albo siedzi moim ciałem nieruchomo przez kilka godzin. Zejście z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu – kategoryczną decyzją

podobno czas wracać do życia
Przyjaciółka od jakiegoś czasu namawia mnie usilnie, choć przeważnie w krótkich żołnierskich słowach, bym się ogarnęła. I że już dosyć tego. Że czas wracać z tej otchłani rozpaczy do życia. I że ona wie, co mi pomoże. I że już czas. Leżę w łóżku, bez siły. Nie wyobrażam sobie powrotu. Jeszcze nie teraz. Mówię,

Staję na głowie, żeby dawać radę i nie spaść na samo dno
Dziś jest Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Za mną ponad 8 tysięcy dni walki z nawracającą i dosyć lekooporną jej postacią. Tysiące tabletek-antydepresantów, setki godzin psychoterapii, warsztatów, coachingu, dziesiątki przeczytanych książek z cyklu „jak żyć”, mnóstwo cudownych kuracji i niekonwencjonalnych metod. Przez ponad 20 lat przerobiłam już chyba wszystko. Raz jest lepiej, raz gorzej,

Ta pustka obok Miszurka jest czasem ponad moje siły…
Od śmierci Kumoka na samą myśl, że miałabym jechać z mopsem do weterynarza – dostawałam prawie ataku paniki. Dzisiaj rano musieliśmy jechać z Miszurkiem do dentysty, umówić się na zabieg. Myślałam, że nie dam rady. Szłam, rycząc. Przecież zawsze dreptały dwie. Moje. Najukochańsze. Kumok i Miszur. Miszurek i Kumuś. Ci dwaj. Robacy. Dziewczynki. Karaluchy.

w samym środku lutego, w samym środku niczego…
Po ostrej interwencji mojego psychiatry byłam zmuszona zejść z maksymalnych dawek paroksetyny i bupropionu. Rozumiem jego obawy o moje zdrowie, ale normalne dawki niestety nie trzymają mnie w pionie. Nie wiem, jak teraz pociągnę. – Nie wiem, jak teraz pociągnę… – mówię mu, a on przedłuża wizytę, żeby wytłumaczyć mi, na jak wielkie niebezpieczeństwo

złoty życiodajny kokon
Są osoby, bliskie lub dalsze, które z troski o mnie pytają, dlaczego zamieniam mojego bloga i kanały social media w jakąś „księgę pamiątkową ku czci Kumoka” oraz że „czas wrócić do żywych, bo martwi poczekają”… I teraz nie wiem, jak mam im pokrótce wytłumaczyć to, że brak mopsiej powłoki cielesnej – tu na Ziemi

Będę na Ciebie czekać do końca świata…
Moja maleńka, piękna, dobra i mądra Dziewczynko… 💔 [sierpień 2010, miałyśmy wtedy przed sobą długie lata miłości. teraz mamy całą wieczność…] ❤️Kumok i jej sponiewierany Drobiowy Elvis (2010) ❤️ Zdałam sobie sprawę, że nie opuszczasz moich myśli ani na chwilę… Towarzyszysz mi zawsze, wszędzie, we wszystkim… Wierzę, że wrócisz ❤️ Będę

życie od 9:00 do 17:00
każdego ranka otwieram oczy i myślę sobie, że: nie, kurwa, nie wstanę, nie dam rady dzisiaj żyć. nie umiem dzisiaj żyć. oraz nie chcę… ale wstaję. bo obiecałam sobie, obiecałam Kumokowi, że będę się trzymać, będę dawać radę. bo Kumok zawsze dawała radę, aż do samego końca. robię makijaż i przed wyjściem z

Zośka i Baśka
Zośka i Baśka – moje Babcie, moje Przodkinie, moje Kobiety Mocy, moje Wiedźmy, moje Dobre Duchy, moje Przewodniczki. Jestem z nimi w kontakcie. [po lewej Zośka, po prawej Baśka] Zośka jako młoda dziewczyna przeżyła egzekucję w czasie Powstania Warszawskiego – razem ze swoją kilkumiesieczną córeczką. Po serii z karabinu, draśnięta tylko w ramię, wskoczyła do

Tygodnie mijają, a moje serce się nie zrasta…
Nie chcę mi się już mieć marzeń, snuć planów, ani myśleć o przyszłości, bo w żadnej z możliwych jej wersji nie będzie już Ciebie. Leki nie działają. Nic nie działa. To dziecko każdego ranka budziło się szczęśliwe, roześmiane i spragnione życia, miłości, kontaktu, zabawy, tarmoszenia, żarcia, ciągłych awanturek i władzy nad światem