Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Codziennik
zwyczajne życie w słowach i obrazach
Previous slide
Next slide

Codziennik Zazie • Zwyczajne życie w słowach i obrazach

równoumagicznienie

to cudownie niepojęte i zadziwiająco niedorzeczne jak bardzo mnie nie znasz, nie czujesz i nie rozumiesz; jak mocno bronisz się przed spojrzeniem poza własny widnokrąg; jak głęboko cię to nie interesuje; jak usilnie udajesz, że jest inaczej i jak bardzo to wszystko nie ma sensu. cóż mogę rzec.     masz u mnie minus, minus,

Czytaj więcej »

be ready to get confused

Jeśli coś jest do wszystkiego, to tak naprawdę do niczego. Jeśli ktoś jest dla wszystkich, to w rzeczywistości dla nikogo. Jedną tabletką nie uleczysz równocześnie ciała i duszy. No chyba, że jest to koenzym Q10 czy inny suplement z krainy fantazji. Pamiętam z czasów zamierzchłego dzieciństwa, jak rodzice mojej koleżanki Iwonki próbowali wciągnąć moich starych

Czytaj więcej »

gra w skojarzenia

[Edward Hopper, Automat, 1927]     Granice da się zawęzić jeszcze bardziej, mury obronne wzmocni się i uszczelni, bramy domknie na głucho, a zwodzone mosty podniesie do odwołania. Na rogatkach ustawi się straże i podwyższy myto na tyle, by żadnemu z przejeżdżających podróżnych nie opłacał się ten przypadkowy i pospieszny tranzyt przez miasto leżące dokładnie

Czytaj więcej »

Pierwsza Zasada Zachowania Energii

A może już wystarczy? Może już dosyć tego ciągłego oglądania się na innych; tego nieustannego nasłuchiwania, czuwania i rejestrowania niczym sejsmograf najdrobniejszych nawet wahnięć cudzych nastrojów? Może już koniec z tym chowaniem pod bluzkę, upychaniem po kieszeniach i ukrywaniem własnych problemów tylko po to, by ze spokojnym oddechem i miłym uśmiechem biec w podskokach ogarniać

Czytaj więcej »

brak sygnału na częstotliwości 136.10 Hz

Depresja cofa mnie do stanu, kiedy nawet zamówienie taksówki wydaje się być wyzwaniem ponad siły i możliwości. A jednak. Wsiadam. Za kierownicą wielki misiek w bluzie od dresu, otoczony zapachem kiści kolorowych wunderbaumów zwisających z lusterka oraz specyficzną mieszanką wody toaletowej i fajek. Dokładnie tak pachniał Piotrek, kiedy go poznałam te 25 lat temu. Myslałam,

Czytaj więcej »

Symulakry, fraktale oraz mniej szlachetne formy bullshitu

Bardzo Cię, kurwa, szanuję, ale dosyć już tego śmieszkowania i pajacowania na fejsbuniu. Naprawdę. Koniec z tym, atencyjna pipo. Robisz wokół siebie duży szum, sztuczny tłok, kolorowe jarmarki i niewidzialne fajerwerki. Fakt. Facebook sprawił, że jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie, otoczyłam kredowym kołem, zamurowałam w wysokiej wieży, przez okienko której ochoczo macham kolorowymi balonikami

Czytaj więcej »

don’t NASK me

Pamiętam internety sprzed Facebooka, sprzed Naszej Klasy, a nawet sprzed Grona i szybkich łączy Neostrady. Pamiętam modem telefoniczny próbujący dodzwonić się do kosmosu, pamiętam horrendalnie wysokie rachunki z Tepsy, pamiętam blogi na Blog.pl i Net.art, pamiętam usenet, a nawet irc’e. Pamiętam Gadu-Gadu i komunikator Tlen, skrzynkę mailową na polboxie i poczciwe wyszukiwarki sprzed hegemonii Google’a.

Czytaj więcej »

Nieznani mi mieszkańcy odosobnionej konstelacji

[Italo Calvino, Wszystkie opowieści kosmikomiczne] Lata świetlne „Im bardziej jakaś galaktyka jest odległa, tym szybciej się od nas oddala. Galaktyka, która by się znajdowała o 10 miliardów lat świetlnych od nas, uciekałaby z prędkością równą prędkości światła – 300 tysięcy kilometrów na sekundę. Niedawno odkryte quasi-gwiazdy są zapewne bliskie tego progu. Pewnej nocy obserwowałem, jak zwykle, niebo za

Czytaj więcej »

uderz w stół, a odezwą się nożyce, obcęgi i piła łańcuchowa.

To tak w skrócie na okoliczność faktu, że ostatnimi czasy znów żaliłam się na głęboki bezsens prowadzenia blogusia, wyznawałam mu swoją niemoc, manifestowałam niechęć i ostentacyjnie pokazywałam, jak bardzo mi nie zależy. Zgodnie z zasadą “mówisz – masz” jakiś tydzień temu, na skutek infekcji wirusowej na serwerze, blogusia Zazie wystrzeliło w kosmos. permanentnie. I na

Czytaj więcej »

się ściemnia…

tym razem nie zasnę, nie zmrużę nawet oka. za bardzo się boję, zbyt mocno mnie boli, tak wiele mam do stracenia. nie ukoi mnie nic. mogę tylko trwać i  łaknąć , łapczywie pożądać niemożliwego. w takiej chwili jedyną moc ma nade mną dźwięk. prosta renesansowa pieśń o słowach niczym kołysanka, które prócz braku wiary, budzą we mnie dziwną, nieznaną

Czytaj więcej »

Pałuba. Nietota. Próchno.

Cały problem polega na tym, że trudno jest mi komunikować się wprost – jasno i konkretnie formułując myśli, nie pozostawiając pola domysłom i nadinterpretacjom. Z obawy przed zdemaskowaniem, odsłonięciem i trwaniem w niekomfortowym emocjonalnym negliżu, stosuję skomplikowany labirynt małych furtek, bocznych wyjść i krętych ścieżek prowadzących opłotkami. Żeby się przypadkiem nie wydało. Tak jakbym nie

Czytaj więcej »

gorący detal.

  Od kilku lat noszę w sobie propozycję nie do odrzucenia, adresowaną personalnie, z opcją dostarczeniem do rąk własnych. Promocję ważną beztrerminowo, ofertę możliwą do zrealizowania w każdej mojej placówce, bez ograniczeń pól eksploatacji. Wszystko jest gotowe i czeka. Czekam. Niecierpliwie. Kiedy mi to minie i w końcu będę mogła wpisać wszystko na listę strat.

Czytaj więcej »

Twoja domena niedługo wygaśnie, Zazie

Dostałam mailem powiadomienie, że – jak co roku o tej porze – lada dzień mija termin płatności za domenę zazie.com.pl. Zazwyczaj w takiej sytuacji zastanawiam się gorączkowo, skąd wezmę te cholerne 120 zeta, ale tym razem tknęła mnie boleśnie myśl zgoła odmienna: “A może to już koniec? Może już dosyć. Przecież i tak przez ostatnie

Czytaj więcej »

mopsy lato

                                                                                                             

Czytaj więcej »

Nowa, ulepszona, zajebista…

Znacie mnie, drodzy Czytelnicy, nie od dziś i wiecie, że raz na jakiś czas – mniej więcej co poniedziałek lub wraz z nastaniem nowego miesiąca – ogarnia mnie przemożna chęć uzdrowienia, naprawienia i reaktywowania mojego życia, które – według mego pobożnego życzenia – po 38 latach emocjonalnego rollercoastera i organizacyjnej jazdy bez trzymanki, nabierze nagle

Czytaj więcej »

Wednesday is the new Monday

Na bloga wracam przeważnie wtedy, gdy robi się już naprawdę źle, a ja – zupełnym przypadeczkiem – nie mam się komu wyżalić. Bo jakoś tak ciężko i niewyraźnie przechodzą mi na żywo i przez gardło frazy w stylu “jest mi ciężko, gdyż…” albo “jest mi przykro, bo…”. A gdy już nieopatrznie przejdą i nieśmiało wybrzmią,

Czytaj więcej »

I teraz wchodzę, ja – cała na biało, wielkości lodówki.

Na fali skutecznego odchudzania, zachłysnąwszy się własnym sukcesem, bardzo łatwo zrobić z siebie idiotkę i klepiąc się po płaskim brzuchu, przekonywać inne laski, że to nic trudnego i że dieta to twoje drugie imię, a silna wola to przydomek bojowy. Owszem, no chwała tobie, że dałaś radę i schudłaś, ale przekonanie, że tak już będzie

Czytaj więcej »

Substytuty ciała / Suplementy ducha

Jako że od wielu lat zajmuję się hobbystycznym nurzaniem ciała i ducha w odmętach depresji i nerwicy – przeplatanych wybuchami obsesyjno-euforycznej miłości do życia oraz codziennym zwykłym pajacowaniem spod znaku Pikusia – wydawać by się mogło, iż poszukiwanie Sensu zlokalizowanego gdzieś wyżej i bardziej transdendentnie, nigdy nie było moim celem. Bo skoro już się nurzać,

Czytaj więcej »

prowadził ślepy kulawego.

instynkt samozachowawczy podpowiada mi, że to jest właśnie ten moment, w którym powinnam jebnąć się w łeb, wziąć głęboki oddech i kurcgalopem zapierdalać po pomoc. a raczej – sama sobie jej udzielić, zanim poskładam się na dobre. bo wtedy – zamiast ratować Syda – sama pójdę kamieniem na dno, ciągnąc ją za sobą. chyba po

Czytaj więcej »

“Nigdy nie będzie takiego lata…”

– obiecywałam, liżąc swoje rany i opatrując Twoje; sprzątając pobojowisko, zbierając do kupy wszystkie rozpierdolone w drobny mak kawałeczki naszego codziennego teatrzyku. Nigdy więcej nie będzie takiego lata, gdy rozglądamy się za wysokimi dachami i mocnymi drzewami; drzemy prześcieradła i pleciemy sznury; zamawiamy w restauracjach ostatnie posiłki, które i tak znikąd nie nadchodzą. Przeczekujemy nawałnicę,

Czytaj więcej »

wyjście przez sklep z pamiątkami albo mięsny

you know nothing, jon snow. to wszystko odbywa się poza tobą. i tak nie robisz zakupów, nie masz w zwyczaju. a ja tymczasem wystawiam się. jak na jarmarku. kupczę wątpliwymi wdziękami, puszczam szklane oko po podłodze. patrz, jak rozkładam się na czynniki pierwsze. wyjmuję je sobie po kolei i kładę na ziemi. proszę, oto moje serce.

Czytaj więcej »

w poniedziałki zwykle zaczynam nowe życie. 

schudłam, zgrubłam, schudłam, zgrubłam. próbuję się podnieść z tego żenującego i dość niewygodnego położenia, ale wiecie jak jest. mnóstwo pokuszeń, którym ulegam. wszystko mnie wodzi za nos i na manowce, boczkiem, boczkiem, pani się przesunie, kucnie i przejdzie tędy, pod ścianą, nikt nie zauważy. a pani coraz trudniej się przecisnąć, bo pani swoje waży. i

Czytaj więcej »

Mopsikowy apdejt z ostatniego półrocza + filmowe migawki z życia Kumoka i Miszura

    W „Listach do Redakcji” często pytacie mnie, jak wygląda moje życie… No więc wygląda ono mniej więcej tak:     Jak pewnie już wiecie przez całą jesień, zimę i przedwiośnie Kumok i Miszur pracowicie umilały nam czas swoimi rozlicznymi chorobami, dolegliwościami i tajemniczymi przypadłościami, na leczenie których musiałyśmy zrobić debet w mbanku (którego nadal

Czytaj więcej »

całkiem nowy Balkon Południowy

  Łaskawy los mieszkaniowy obdarował nas, prócz kredytu hipotecznego na 30 lat, dwoma balkonami w przedwojennej kamienicy (o której poczytać możecie TUTAJ) Balkon północny – ocieniony, chłodny i zaciszny – wychodzi na podwórko-studnię: z bujnym gąszczem roślinności nieplewionej, tajemniczym i pełnym cudowności śmietnikiem, wiekowym i monumentalnym drzewem, któremu nadałam szlachetne imię Kasztrapek oraz setką okien,

Czytaj więcej »

Lady Migraine & Miss Solpadeine

Genów nie da się oszukać, a biologii przeskoczyć. Nie powinno mnie więc dziwić, że po mojej ukochanej Babci Basi odziedziczyłam skłonność do migren, która objawiła się u mnie niespodziewanie po ukończeniu lat trzydziestu paru. Nie jest to co prawda migrena na wysokim C, w stylu iście operowym, z sunięciem przez zacienione komnaty w zwiewnym peniuarze,

Czytaj więcej »

Dzień Dziecka

… święto mego wewnętrznego nieznośnego bachora – przywitałam potężnym kacem…   po zapodaniu sobie poprzedniej nocy niezliczonej ilości szklaneczek whisky z colą w towarzystwie Kilkorga Miłych Memu Sercu. O 3.45 nad ranem zdążyłam jeszcze – na chwiejnych nóżkach i drżącymi rączkami – stworzyć eksperymentalny film amoralnego spokoju ze świergotem ptaków w tle. Noc czerwcowa, jakże rozkoszna.

Czytaj więcej »

Blogowe Lato Zazie

Ten blog nie jest normalny. I nigdy nie będzie. Nie dlatego, że ja jestem nienormalna, o nie. Jestem najzupełniej zwykła i standardowa. Tyle że sposób, w jaki próbuję sobie poradzić z rzeczywistością – która przeważnie mnie przerasta – jest z gruntu idiotyczny, zjebany i nienormalny. Szamoczę się żałośnie, komicznie i żenująco – sama ze sobą

Czytaj więcej »

Wrocław! Wrocław! Wrocław!

  nadszedł w końcu ten czas, kiedy z euforią zapakowałyśmy cały majdan do naszej „nowej” 15-letniej Balbinki i frrrrruuuu! na południe!   kocham ten stan ♥ na tylnym siedzeniu mopsi barłóg, pełen poduszeczek, kocyków i ergonomicznych rozwiązań służących mopsiemu bezpieczeństwu i komfortowi podróży   na przednich siedzeniach – my: Syd jako jedyny w tej rodzinie kierownik pojazdu

Czytaj więcej »

CocoRosie & Sorne, koncert w Starym Klasztorze

zaraz po przekroczeniu rogatek Wrocławia, otrzepawszy się z mopsiej sierści i rozprostowawszy pogniecione ciała… pobiegłyśmy do Starego Klasztoru na koncert CocoRosie – ale ale… Sierrę i Biancę poprzedzał rzewny Sorne   dopiero po godzinie i dużym ciut-ciut doczekałam się spełnienia: moja ukochana piosenka w taaaaaakim wykonaniu ♥   i pomyśleć, że nie chciało mi się tu przychodzić

Czytaj więcej »

wiosna, skwerek i mopsi spacerek

  Kumok ochoczo korzysta z wiosny… docenia bujność trawy i możliwość szarpania jej swoimi krogulczymi pazurami   Mamusia, z oskrobanymi pazurami, trzyma na rękach swoje Życiowe Osiagnięcie <3 tymczasem Życiowe Osiągnięcie ma mamusię centralnie w dupie…     – Daj mi to! Daj mi! Daj mi coś! No daaaaj miii! Oras baff siem!!    

Czytaj więcej »

no i znów mi nie po drodze z blogiem. nie wiem, czy to brak czasu, nadmiar roboty czy wiosenne przesilenie, ale ilekroć się tu loguję, momentalnie drętwieją mi palce na klawiaturze, a głowa świeci malowniczą pustką. choć blogowych planów mam bez liku, a pomysłów na teksty jeszcze więcej – to prawda jest taka, że nie wystarczy chcieć i

Czytaj więcej »

pospieszne zamiatanie pod dywan

Bardzo ładnie utrzymuję się na powierzchni, na bezpiecznym suchym lądzie. Zaprawdę, całkiem-całkiem. Co znaczy, że staram się nie myśleć zbyt wiele – tylko robić, działać, poruszać się w przestrzeni. Trochę nawet uciekać, przed samą sobą. Nie zawieszam się, a przynajmniej próbuję, trzymam wyobraźnię na wodzy, na krótkim postronku – niczym pół prosiaka, z którym maszeruję

Czytaj więcej »